Po co rolnikowi żona?
Co dla niektórych osób wpis ten może być szokiem. Oczyma wyobraźni widzą mnie bowiem z kagańcem na szyi, kajdankami na rękach, z uczepionymi do mnie bronami, pługiem czy innym tego typu sprzętem. Powinnam mieć wory pod oczami, obolałe mięśnie i brak siły, by zasiąść przed laptopem. Ale jak już wcześniej wspomniałam "mam się dobrze, pozdrawiam". Moje życie ma niewiele wspólnego z niewolnictwem, choć sporo ludzi małżeństwo tak właśnie określa. Poniżej przedstawiam moją prywatną składankę hitów z serii: I po co to komu? czyli rolnik znalazł żonę. Jestem ciekawa czy u Was grają to samo? - Przyjaciółka Tutaj powinnam trzasnąć jakiś gurnolotny tekst o tym, że właśnie dlatego wygląd nie ma znaczenia. Bo jak minie wielkie boom zwane zakochaniem, a motyle w brzuchu przemielą wnętrzności i polecą w sina dal, to dobrze by było o czymś ze sobą pogadać. I nie mówię tu o omówieniu bieżących wydatków i ogarnięciu kwestii związanych z posiadanymi dziedzicami. Jednak kiedy py