Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Po co rolnikowi żona?

Obraz
          Co dla niektórych osób wpis ten może być szokiem. Oczyma wyobraźni widzą mnie bowiem z kagańcem na szyi, kajdankami na rękach, z uczepionymi do mnie bronami, pługiem czy innym tego typu sprzętem. Powinnam mieć wory pod oczami, obolałe mięśnie i brak siły, by zasiąść przed laptopem. Ale jak już wcześniej wspomniałam "mam się dobrze, pozdrawiam". Moje życie ma niewiele wspólnego z niewolnictwem, choć sporo ludzi małżeństwo tak właśnie określa. Poniżej przedstawiam moją prywatną składankę hitów z serii: I po co to komu? czyli rolnik znalazł żonę. Jestem ciekawa czy u Was grają to samo? - Przyjaciółka Tutaj powinnam trzasnąć jakiś gurnolotny tekst o tym, że właśnie dlatego wygląd nie ma znaczenia. Bo jak minie wielkie boom zwane zakochaniem, a motyle w brzuchu przemielą wnętrzności i polecą w sina dal, to dobrze by było o czymś ze sobą pogadać. I nie mówię tu o omówieniu bieżących wydatków i ogarnięciu kwestii związanych z posiadanymi dziedzicami. Jednak kiedy py

fashion village

Obraz
           Moją mocną stroną zawsze była literatura. Odkąd pamiętam lubowałam się w czytaniu książek. Tego typu zajęcie było dość ekstrawaganckie w czasach szkolnych, szczególnie w okresie świętej pamięci gimnazjum. Zaś moją słabą stroną była moda. To jednak z czasem obróciło się na moją korzyść. Żyłam bowiem w środowisku, w którym jak to się po miastowemu mówi: "brak gustu i dobrego smaku" towarzyszył niemal każdemu. Dzięki temu nie miałam problemu z tym, że odstaje od tłumu. W ubrania zaopatrywałam się na wiejskich targach, odbywających się w każdy wtorek. Zakupy w tych miejscach były niczym fasion week w Paryżu. Panowała wtedy moda na wprowadzanie nowych trendów, które sprawiały, że piosenka "Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina", nabierała mocy, że hoho. Jak to się przejawiało? Pamiętam, gdy na 18-tce kolegi jedna z moich znajomych przyszła w bluzce koloru zielonego. Moją pierwszą myślą było: "Jejku, w co ona się ubrała?" Parę dni później słowa te stanę

WTF? czyli "Rolnik szuka żony"

Obraz
               Nigdy nie lubiłam pisać recenzji, sprawozdań itp. wypracowań. Zdawanie relacji z czegokolwiek nudziło mnie i nudzi po dziś dzień. Jestem jednak świeżo po obejrzeniu powtórki odcinka tzw. "0", nowej serii słynnego programu "Rolnik szuka żony". Na świeżo tzn. jakieś parę dni. U mnie czas to pojęcie względne. Ja ledwo wczoraj wyszłam za mąż, a dziś biegają koło mnie dwa urwisy i krzyczą do mnie "mama". Edycja programu chyba 5. Nie wiem, nie liczę. Nie jestem fanką tego typu programów. Obejrzałam jednak fragment odcinka, w którym kilku panów i jedna pani opowiadali o trudach w poszukiwaniu miłości. I ogarnia mnie zdziwienie i pusty śmiech. Nikomu nie chcę ubliżać, nikogo nie zamierzam obrazić, dlatego natychmiast wytłumaczę o co mi się rozchodzi. Panowie sympatyczni, rozgadani, wylewni odnośnie swoich uczuć. I to dziwi mnie bardzo. Ja do tej pory panów rozgadanych na temat miłości spotkałam w życiu może ze trzech, a tutaj w jednym