"Rolnik szuka żony" - po naszemu
Unikałam tego tematu jak ognia. Ba! Obiecałam sobie zakładając tego bloga, że o tym pisać nie będę. No i masz Ci babo placek! Temat sam zapukał do mych drzwi. Otworzyłam, a on podniósł delikatnie paluszek do góry i zapytał: "a ja to psia mać co?" Toż on taki w modzie, taki wiecie... temat celebryta, co to wyskakuje z każdej lodówki, a ja na jego widok mam ochotę jak w tej pioseneczce "uciec stąd, gdzieś jak najdalej stąąąąąąd". Ale... posiedźmy w tym bagnie razem, nie zostawiajcie mnie z tym. W końcu wspólnie babramy się na co dzień w gównie, to co to taki temat do rozpracowania dla nas... Panie i Panowie..."Rolnik szuka żony"! Jak szuka to i znajdzie. Serio w to wierzę. Tylko trzeba naprawdę szukać, a nie tylko narzekać, że się znaleźć nie może... Ale moją opinię zostawiam na koniec, choć co rusz będę się wtrącać. Póki co przekazuję Wam pałeczkę. Pytanie standard dla każdego: co myślisz o programie "Rolnik szuka żony"?: Rolniczka nr 1:&q