Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

To jak to w końcu jest?

Obraz
                                                                                                              "Och jaka obora piękna... Unijna zapewne" czy jakoś tak... "A ile tych krów? Ze sto ich chyba macie...?" Rozglądasz się dookoła i szukasz tej stówy... lokalizujesz rozmówcę na drugim końcu podobno luksusowego budynku. "A jakie to wszystko zorganizowane. Wszystko ma swoje miejsce. Ale większej polityki to ja tu nie widzę..." - A co tu politykować? Wstajesz koło 5.00-6.00 rano i dajesz po robocie, dopóki słońce nie zajdzie.  "Och, a tu mieszkają świnki". - No ja bym to nie mieszkaniem, a chlewem nazwała.  "Ojej, a co tak tu... pachnie?" - Gówna kochanie, gówna...                               To co, może pomożesz w tym naszym dobrobycie? Nie, bo dziś święto? Państwowe powiadasz... "Dziś dzień wolny!..." - A co to takiego ten dzień wolny? -"Dzień, w którym się odpoczywa, nie pracuje. Teraz w modzie niedzi

Nie podziwiajcie mnie

Obraz
                                                                                 "Podziwiam Cię Karolina, że wybrałaś życie na wsi". "Gratuluje Tobie odwagi, wybierając takie życie". - Ależ ze mnie super bohaterka! Nie posiadam żadnych super mocy, nie strzelam sieciami z nadgarstka, nie potrafię komuś przywalić tak by się nogami nakrył. Mimo to ludzie czasami patrzą na mnie jak na obiekt czci i kultu. A co ja takiego zrobiłam? Wyszłam za mąż? To mnie podziwiacie? Pytam za co?                                 Spoglądasz na rolnikową idącą ulicą, w oczach uznanie, w myślach stawiasz jej pomnik super bohatera, tylko po to... by za chwilę spojrzeć na jej męża z pogardą i zażenowaniem, z miną jakby właśnie pod nosem coś Ci zaśmierdziało... Szanujesz ją jako kobietę, bo wybrała ciężką pracę u boku męża. Tylko po to, by zaraz zadzwonić na policję, bo gdzieś tam w Polsce rolnik hałasuje, smrodzi... pracuje. Robisz to oczywiście w białych rękawiczkach, choć równie do

"Nic co śmierdzi nie jest mi obce" - wywiad z kobietą-rolnik

Obraz
                          Pamiętacie jak niedawno na fanpage`u prosiłam o kontakt kobietę-rolnika? Odezwały się do mnie dwie panie. Na jedną po cichu liczyłam i się nie zawiodłam. Jednak dostałam również wiadomość, która zbiła mnie z pantałyku: "Podobno szukasz rolniczki. Jakieś pytania?" Spojrzałam się kilkukrotnie na to od kogo przyszła ów rewelacja i w myślach mych pojawiło się jedno znaczące pytanie... "WTF?" O tym, że znajoma coś z wsią ma wspólnego wiedziałam, ale rolnik? Ona? Nie wiem... może kiedyś coś wspominała między jednym a drugim młodzieńczym piwkiem, ale kto wtedy tego słuchał?... I jeszcze żeby wyglądała jak typowa kobieta ze wsi. Wiecie... garb tu, garb tam, przetłuszczone włosy i brak choć jednego zęba. A tu szczupła laska z nogami po szyje. Dlatego może to i lepiej, że swej facjaty nie chce pokazać, bo jej mąż wysłałby za mną list gończy. Taką rolniczkę to się trzyma pod kluczem, a nie na blogu jakiejś jandrzejmamy pokazuje. I żeby nie było..

MGR humanista - przebudzenie mocy

Obraz
                               Zaczynają się ciepłe dni i w głowie rodzi się pomysł, by odkurzyć schowaną przed dziećmi na okres zimowy trampolinę. Okazuje się jednak, że odkurzyć ją nie wystarczy. Najpierw trzeba złożyć podstawy całej zabawy. Łapię więc za kombinerki, biorę parę śrubokrętów i idę walczyć o tzw. lepsze jutro z dodatkową atrakcją dla pociech w tle. Skręcam ze sobą rurki, montuję co trzeba wytężając umysł, a przede wszystkim mięśnie. Nagle jednak okazuje się, że śrubka, którą próbuję wkręcić od dłuższej chwili za cholerę nie pasuje. Co jest nie tak? Zanim uda mi się do tego dojść z tyłu dochodzą głosy: "pani mgr po studiach, a śrubki wkręcić nie potrafi". I przez ten żar gniewu, który mnie ogarnia i kurwiki w oczach, mam już głęboko w poważaniu, że śrubki po prostu mi się pomyliły. X lat temu po przejechaniu paru kilometrów autem uświadamiam sobie, że coś nie gra. Kapeć! No tak... Szukam numeru męża w telefonie, ale dochodzę do wniosku, że i tak jestem za

Ile? I czemu tak drogo?

Obraz
                          Jestem Wam winna przeprosiny. Ślubowałam sobie samej, że będę poprzez tego bloga tłumaczyła jak bardzo zajebisty jest ten rolniczy świat. Że nie ma nic piękniejszego niż widok krówek gryzących trawkę. Bo nic tak nie pachnie jak świeże powietrze z domieszką świeżo skoszonego zboża tudzież ściętego drzewa. Zaś od tutejszych roślin nie ma nic bardziej zielonego prócz oczu mojego męża... I tak dalej, i tak dalej. W skutek narastającego słowotoku, w przypływie luzu i występującego u mnie co rusz braku logicznego myślenia, palnęłam coś we wcześniejszym poście o cenie mleka, cenie poubojowej i za żywca... Wyszłam z założenia, że jest to oczywista oczywistość, zapominając, że dla niektórych te określenia są tak samo oczywiste jak dla moich pociech to, że trzeba być grzecznym i Kulturalnym przez duże K. Wiecie... Moi synowie słysząc: "masz być grzeczny!", mają miny na zasadzie: "grzeczny? A co to oznacza być grzecznym? Tzn. mama wcześniej coś wspominała

Czego życzyć rolnikowej?

Obraz
                                   Rolnikowa... Nie dziedziczka, nie kobieta rolnik. Rolnikowa... Żona rolnika! Próżno szukać tego określenia w książkach. Jednak co rusz płynie ono z ust osób mieszkających na wsi. Tytuł ten nie nabywa się tak łatwo. Nie jest to wcale takie proste oderwać farmera od codziennych obowiązków. Ale od czego jest miłość i idące z nią w parze feromony...? Tak czy siak, na co dzień nie jestem panią mgr Karoliną, tylko rolnikową, a to tytuł o wiele mniej chodliwy w dzisiejszych czasach, więc głowa do góry i pierś do przodu, a co...! "Rolnikowa" brzmi poważnie. Jest się w końcu tą towarzyszką w niedoli, wspólnikiem w biznesie i naczelnym kasowydawaczem. Jednym pachnie tutaj robotą i lekkim smrodem. Innym zajeżdża współczuciem i zmarnowanym życiem. Mało kto czuje powiew świeżego powietrza  w postaci dokonanego wyboru i życia w zgodzie z samą sobą. A trzeba powiedzieć wprost, że niezależnie czy komuś pachnie fiołkami czy czymś mniej przyjemnym, rol