Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Mini słownik rolniczo-polski cz.2

Obraz
               Cofamy się dzisiaj w czasie o parędziesiąt lat. Co niektórym może zapachnieć kurzem i nudą. Ja mam z tego zabawę przednią. A jakby ktoś zapytał: "A co to kogo obchodzi co było kiedyś?", to idź człowieku do swoich rodziców, dziadków i powiedz im, że ich dzieciństwo nic Cię nie obchodzi. A potem się módl. Módl się jak głupi, by Twoje dzieciństwo dla przyszłych pokoleń znaczyło cokolwiek.           Od razu zacznę od tego, że powinniście usiąść wygodnie i maksymalnie wytężyć komórki odpowiedzialne za myślenie i wpajanie informacji. Ja na początku tego nie zrobiłam. Reakcja była taka, że chwile zajęło mi zbieranie szczęki z podłogi, potem całą siłą swojej woli powstrzymywałam się od śmiechu, który poważnie zacisnął mi mięśnie na brzuchu, a dopiero potem logiczne myślenie i ułożenie układanek w całość pozwoliło mi ogarnąć historie sprzedaną mi przez mojego stryja. Stryj muszę zaznaczyć, zajmuje czołowe miejsce w plebiscycie zajebistość roku zeszłego, tego, i każdeg

Coś tu śmierdzi

Obraz
                                            Od jakiegoś czasu zrobiło się bardzo duszno. Jednak nie dość, że robi się co rusz gorąco, to jeszcze zaczyna śmierdzieć. Serio. Czuję w powietrzu ten odór. Najgorsze jest to, że to nie jest zapach biegnący z obory. To zapach stęchlizny i zyżytej przyjaźni. Znajomości takich, z których już nie wyciśnie się nawet kropli zaangażowania i chęci udawania, że obchodzi nas swój los. Jedyne co czuć to ten odór obojętności i fałszywe uśmiechy podczas i tak krótkiej rozmowy.  - "Karolina po co się tłumaczysz? Po co opowiadasz o swoim życiu?" - "???" A pamiętasz jak pytałeś/aś: "Karolina nie żałujesz `jeszcze` małżeństwa z rolnikiem?" Albo moje ulubione powiedzonko: "Zagania Cię już mąż do pracy?" Gdzie byłeś jak ludzie przekraczali granice przyzwoitości? Gdzie byłeś jak deptano po moim życiu, chamsko odciskając na nim numer swojego buta? Gdzie byłeś... mój przyjacielu? Bo przy mnie Ciebie nie było

Mini słownik rolniczo-polski cz.1

Obraz
                                         Pewnego jakże słonecznego, wściekle piekącego dnia, rolnikowa Karolina odpala ciągnik i pyta męża: "to na które pole właściwie jedziemy?" -"Na staw!" I kobiecina w głowie ma jeden wielki znak zapytania. No dobra, rzeka to tu faktycznie gdzieś płynie, ale stawu to tu od przeszło czterech lat nie widziała. Mąż jedzie przodem, prowadzi tłokę na pole, wjeżdżają, a Karola jak stawu nie widziała tak nadal nie widzi. Pyta więc małżonka, gdzie on niby jest, i dowiaduje się, że owszem staw tutaj był, za jego dziada pradziada, który raczył w nim krowy poić i nogi moczyć. Potem rolnik coś napomknął o melioracji i o tym jak to staw diabli wzięli... I tak już nazwa funkcjonuje tu od lat. Tak się na to pole mówi i koniec.  Gdy kończą pracę Państwo Rolnikostwo "na stawie", rolnik orzeka, że trzeba jechać do "błotka". No i jak się zapewne domyślacie w oczach mych - rolnikowej Karoliny - wielkie zdziwienie, w głowie

Dzieci vs wieś

Obraz
                    Pobawię się trochę w złego glinę i zapytam: "A po co Wam te dzieci na wsi? Mało macie roboty?" A no dużo. Żeby dokładnie określić ile, musiałabym pochwalić się jaka to ze mnie poliglotka. Nie użyłabym bowiem wyuczonego w szkole angielskiego, tylko posłużyłabym się szeroko pojętą łaciną podwórkową. Noż tyle mamy tych obowiązków, że sami im nie podołamy. A żeby tekst ten współgrał z oczekiwaniami społeczeństwa względem posiadania dzieci, przez ludzi ze wsi, powinien brzmieć tak:           "Jak się zapewne domyślacie, szukamy dodatkowych rąk do pracy. W dawnych czasach, aby mieć własnych, wyszkolonych niewolników trzeba było podbijać ziemię, toczyć walki, przelewać krew. Na wsi niewolników wystarczy sobie urodzić. Dzieciństwo to przeżytek. A zresztą cóż to takiego "dzieciństwo"? Chwile beztroski, radości z życia, stan tak zwanej niewiedzy, odnośnie tego co nas w życiu dalszym czeka. A czeka nas praca. A obowiązkiem rodziców jest do tej prac