Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

O macierzyństwie słów kilka

Obraz
"Czasem możesz też napisać tekst skierowany do mam" - challange accepted. Zostałam poniekąd zachęcona, do tego typu wpisu. Jednak muszę na wstępie zaznaczyć, że moim zdaniem ekspertów i doradców na temat macierzyństwa to mamy teraz na pęczki kochane. Nie wiem za bardzo co miałabym napisać. Czasy mamy takie, że jak tylko dziewczyna zachodzi w ciąże i czuje, że coś ją boli, gdzieś ją ciśnie, i oho coś tam popuściło, to znaczy, że czas o tym światu napisać. I może to i dobrze, bo panie mają większą świadomość swojego ciała i tak dalej i tak dalej. Więc co niby nowego miałabym wnieść ja w tym temacie? Uważam, że absolutnie nic. Ale jak już mam się uczepić kwestii macierzyństwa to będę trzymać się tego co uczepiło się niegdyś mnie. Bo wiecie ciało ciałem, ale jak tam kochana mamusiu ma się Twoja psychika? W tym poście żadnej petardy nie będzie, Ameryki nie odkryje. Moja petarda wystrzeliła około 3,5 roku temu. Skutki tego wydarzenia czuję do dziś. Trudno jest się pozbierać

Mini słownik rolniczo-polski cz.3

Obraz
Ostatnimi czasy na brak zajęć absolutnie nie narzekam. Żeby mi się broń Boże nie nudziło, dowaliłam sobie trochę roboty. Cóż takiego moja mądra głowa wymyśliła? Idąc do Cesarza mego mini słownika rolniczo-polskiego ze zdjęciem wcześniej omawianego przez niego kieratu (bo zrobienie zdjęcia takiej maszynie mu obiecałam), sprowokowałam Stryja i osoby nam towarzyszące przy obładowanym gościną stole, do rozmów na jak na złość bardzo interesujące mnie tematy. A że dodatkowo Guru mego słownika zapodał Husarię, rozmów zdawało się nie być końca. Jakby ktoś się zastanawiał ile Husaria liczyła wspomagaczy danej debaty, śpieszę wyznać, że liczyła ona nie mniej nie więcej jak jeden litr. Dylemat miałam ogromny. Bo jak wyłapać myśli wszystkich obecnych osób? No najlepiej (oczywiście za ich zgodą) to nagrać. No i nagrałam. No i się psia mać doigrałam. Bo weź to teraz odsłuchaj, spisz to tak żeby nie zgubić wątku i sensu ich wypowiedzi. I przede wszystkim znajdź na to czas, ale to taki wyjątkowy,

Pozdrowienia z "Ciemnogrodu"

Obraz
Pisząc kiedyś o tym jak wyobrażam sobie postać rolnika skupiłam się na wyglądzie i sposobie mówienia. O inteligencji nie śmiałam wspomnieć. Nie myślcie sobie proszę, że zrobiłam to, bo nie ma o czym w tej kwestii pisać. Postanowiłam wspomnieć o tym słów kilka, bo mam w głowie fragment wypowiedzi przeczytanej wczoraj w Internecie.  Przeprowadzając jakiś czas temu wywiad ze Stryjem Poezją patrzyłam na niego i w oczach widziałam coś dla mnie nieodgadnionego. Coś co sprawiało, że chciało się na niego patrzeć i słuchać. Długo zastanawiałam się co to takiego. Brałam pod uwagę fakt, że to jakby nie było osoba starsza i może to kwestia szacunku. Wczoraj rozmawiając z nim po raz drugi poczułam ogarniające mnie olśnienie. To mądrość mu z oczu patrzyła... "Karolina ile ja maszyn, sposobów uprawiania ziemi miałem okazji przerobić, to Ty nie masz pojęcia". A no nie mam. I choćbym rozmawiała ze Stryjem kolejnych paręnaście godzin, to pojęcia mieć nadal nie będę. Na oczach tego rolni

Dlaczego rolnik nie może znaleźć żony? - poznajcie historie jandrzejmamy

Obraz
                      Były niegdyś dla mnie czasy bardzo burzliwe i pełne dezorientacji. Zastanawiając się co dalej z moim życiem wiedziałam tylko jedno na pewno, chcę mieszkać na wsi. Co robić? Najrozsądniej szukać szczęścia z kimś kto na wsi chce mieszkać równie mocno jak ja. A i owszem, szukałam jakiegoś poczciwego, dobrego rolnika. I jeśli myślicie, że z tego tytułu byłam obiektem pożądania wszystkich panów rolników w okolicy, bo w końcu dziewczyn chętnych na wieś ze świecą można szukać, muszę Was rozczarować... Ja nie miałam szczęścia do tych poczciwych farmerów, mnie trafiali się panowie mający dosyć wysokie wymagania. Problemem mojego braku porozumienia się z nimi była spuścizna poglądów po naszych dziadkach, a może nawet rodzicach. Działo się coś co moim zdaniem do dziś ciągnie się za rolnikami jak smród po gaciach. O co chodzi? Jak nie wiadomo o co na wsi chodzi, to chodzi o... posag.                    Słowo to jest dla mnie absolutnym numerem 1 funkcjonującym pod kry

Żono moja... Mężu drogi mój...

Obraz
                                                         Są panowie, którzy ubolewają, bo nad ich rozwalonymi na podłodze skarpetkami nie ma komu wulgaryzmów konkretnych, bo małżeńskich posłać. Bo nikt prócz żon nie wywoła jesieni średniowiecza z powodu kilku skarpetek po raz wtóry nierozważnie rozrzuconych po tej psia mać podłodze. Były czasy, gdy patrzyłam na owe skarpety z rozrzewnieniem. Kiego się na ich widok tak szczerzyłam? Teraz nie pamiętam. Ale co rusz sobie przypominam, gdy jedzie sobie pan serca mego gdzieś na dzień, nie daj Bóg dwa... i nie ma na kogo pokrzyczeć. Nie ma skarpetek na podłodze, a i zupa w idealnej temperaturze, idealnie osolona. No i w ogóle jest zupa! Bo przecież zupą to się chłop nie nasyci. Jak brzuszek ma być pełen to ma być kawał mięsa na talerzu i koniec. Rosół na obiad? -"No dobra żono, trochę popiłem. A drugie danie gdzie?" Jak męża tymczasowo nie ma krząta się żoneczka po domu, ewentualnie po oborze, bo już czas obrządku. I też by